❗❗❗Zostań Liderem Trendów❗❗❗📣Zgłoś się i zdobądź prestiżowy certyfikat Lidera Biznesu❗❗❗📣  

Global Garden Retail Conference - trzymać rękę na pulsie przemian

Podziel się

Zima w ogrodniczym biznesie to typowa pora podsumowań, rozważań o przyszłości, opracowywania planów na kolejny sezon, podejmowania strategicznych decyzji. To również czas różnych międzynarodowych konferencji branżowych poświęconych tendencjom rynkowym oraz organizacji sprzedaży. Na początku lutego odbył się – w popularnej obecnie formule online – trzydniowy kongres pod nazwą Global Garden Retail Conference.

Z artykułu dowiesz się m.in.:

  • Dlaczego warto, by właściciele centrów ogrodniczych zachowali obecnie czujność
  • Jakim wyzwaniom musi stawić czoła nasza branża
  • Jak zmienia się konsument i jakie są najnowsze trendy

Stery wykonawcze kongresu Global Garden Retail Conference dzierżyli Amerykanie, gromadząc jednak prelegentów z siedmiu krajów i czterech kontynentów, a także odbiorców z całego świata. Wykładowcy skupili się na najbardziej aktualnych aspektach przemian, jakie dotyczą detalicznego handlu ogrodniczego, są radykalne i mają globalny zasięg.

Świat się zmienił

Global Garden Retail Conference – ogólnoświatowe wydarzenie dla właścicieli centrów ogrodniczych oraz innych przedstawicieli branży – zorganizowane zostało pod przewodnictwem doświadczonych i cenionych konsultantów ds. handlu detalicznego, Sida Raischa ze Stanów Zjednoczonych i Johna Stanleya z Australii.

Stanley – znany wielu polskim właścicielom centrów ogrodniczych – podkreślił, że globalna wirtualna konferencja zgromadziła największą publiczność, jaka kiedykolwiek uczestniczyła w tego typu spotkaniu! „Dało ono odbiorcom możliwość poznania punktów widzenia 13 ekspertów, a także rozwiązań z różnych krajów” – stwierdził. Zwrócił też uwagę, że potrzeba przedstawienia tych poglądów i przykładów oraz wywołania dyskusji oraz przemyśleń to wynik bilansu dokonanego po dwóch latach pandemii: „Handel detaliczny się zmienił, pojawiły się nowe możliwości, ale też wyzwania. Celowe było wspólne omówienie pomysłów i zainspirowanie działań, które pozwolą wciąż się rozwijać w przyszłości” – argumentował.

 

Zachowaj czujność w czasie przypływu

Konferencję zorganizowano ze wsparciem sponsorów, z którymi jej uczestnicy mogli się kontaktować podczas wirtualnych targów towarzyszących kongresowi. Diamentowym, a więc głównym sponsorem było amerykańskie przedsiębiorstwo Ball Horticultural Company, które działa od 1905 roku, znajduje się nieprzerwanie w rękach tej samej rodziny, skupia m.in. firmy hodowlano-nasienne specjalizujące się w roślinach ozdobnych oraz branżowe wydawnictwo i obejmuje zasięgiem 20 krajów.

Otwierając konferencję, prezes tego koncernu Anna Ball, która ma wieloletnie doświadczenie dotyczące rynku ogrodniczego oraz prowadzenia biznesu, podzieliła się swoimi  przemyśleniami na temat bieżących trendów, szans i zagrożeń. Stwierdziła, że bez wątpienia pierwszy raz doświadcza takiej sytuacji, gdy wszystkie tendencje konsumenckie w naszej branży są korzystne dla sektora, słupki idą stale w górę, a rynki ogrodnicze rozwijają się na całym świecie. Jednocześnie przytoczyła powiedzenie swojego ojca, którego jest uczennicą oraz następczynią w prowadzeniu przedsiębiorstwa: „Musisz zachować szczególną czujność, gdy panuje ożywiona koniunktura i gdy dochody są duże, aby wówczas nie przegapić problemów. Kiedy jest przypływ, zakrywa on skały, które jednak wcale nie znikają, lecz jedynie stają się przejściowo niewidoczne”.

Za obecne wyzwania Ball uznała ogromną niepewność i nieprzewidywalność, jaka wiąże się z pandemią. Dotyczy to samej epidemii (kolejnych mutacji wirusa), ale również kłopotów z ciągłością łańcucha dostaw, a więc zaopatrzeniem, czy powszechnego niedoboru pracowników. Nie wiadomo także, jak długo utrzyma się ożywiony popyt na produkty ogrodnicze.

Gospodyni obrad podkreśliła, że nasza branża szczególnie wiele traci na niemożności swobodnego podróżowania, spotykania się twarzą w twarz, odwiedzania targów i wystaw, dni otwartych i pokazów, oglądania roślin na żywo. „Networking to specyfika naszej społeczności, koło zamachowe sektora. Nie zdajemy sobie jeszcze sprawy, jak negatywny jest wpływ tych wymuszonych pandemią ograniczeń” – powiedziała Anna Ball.     

Ponadto radziła, by nie popaść w stan samozadowolenia wynikający z hossy, lecz inwestować we własne firmy – niezależnie od ich rozmiarów – wykorzystując dobrą sytuację finansową. Jej zdaniem wzmocnienia wymaga przede wszystkim system IT, który – oprócz niezbędnej podstawowej infrastruktury – określiła jako szkielet każdego przedsiębiorstwa. W centrach ogrodniczych działanie to powinno dotyczyć stworzenia lub polepszenia informatycznej organizacji punktu sprzedaży oraz gromadzenia danych, gdyż czasy prowadzenia biznesu „na wyczucie” już się skończyły.  

Drugim ważnym, często niedofinansowanym segmentem, są, zdaniem Ball pracownicy, którym warto poświęcić więcej uwagi (choćby zapewnić im szkolenia). Prelegentka podkreśliła, że obecna sytuacja branży ogrodniczej, która zyskała wyjątkowo pozytywny image i jest ogólnie dobrze postrzegana, pozwala liczyć na to, że w centrach ogrodniczych będą się chętniej zatrudniali ludzie spoza sektora. Wypada sobie jednak zadać pytanie – czy nie poczują się rozczarowani (organizacją pracy, podejściem do pracownika). 

Właściciele centrów i innych ogrodniczych biznesów powinni też inwestować w siebie – nie rezygnując ze swoich pozazawodowych pasji – tak, by pozostać sprawnymi, mocnymi psychicznie zarządcami i solidną podporą dla pracowników. 

„Nie czas na zastój, ale na podejmowanie skalkulowanego ryzyka. Poprzeczka dla naszej branży poszła w górę i znowu trzeba będzie ją podnieść” – podsumowała wątek wyzwań Anna Ball.

 

Pozytywny wizerunek

Boom na rośliny  i otaczanie się nimi wynika z postrzegania ich jako produktów korzystnie wpływających na zdrowie oraz na środowisko. To zjawisko przekłada się na trend pod nazwą plant parenting („matkowanie roślinom”), który przejawia się we wzmożonym zainteresowaniu pielęgnacją roślin, opieką nad nimi. Według danych cytowanych przez Ball, w USA w 2020 r. pojawiło się 20 mln nowych kupujących towary z tej kategorii, co stanowi 6% ludności kraju.     

Kolejna mocna „covidowa” tendencja z rynku detalicznego, również pozytywna choćby dla niezależnych centrów ogrodniczych to kupowanie w pobliżu miejsca zamieszkania.

Dążenie do lokalności wynika w znacznej mierze z dbałości o środowisko – pandemia i zmiany klimatyczne nasiliły to zjawisko, podobnie jak zwiększyły popyt na towary z tzw. zrównoważonej (sustainable) produkcji oraz dystrybucji. Odnosi się to również do roślin.

 

Czy zielona branża jest na pewno „zielona”?  

O konieczności oferowania roślin jako produktów rzeczywiście i w 100% przyjaznych środowisku (fot. 3) mówiło kilku wykładowców. Najwięcej uwagi poświęcił temu zagadnieniu Todd Baker, konsultant z Kanady.

Poinformował, na podstawie badań rynkowych z 2020 r., że dla 70% konsumentów w Ameryce Północnej ważne jest, by kupowane produkty były ekologiczne (inaczej „bio”) lub „zrównoważone”, a 1/5 milenialsów (osób urodzonych w latach 80. i 90. XX w.) jest gotowa zapłacić o 25% więcej za towary z etykietą sustainable, przy czym już 70% przedstawicieli tej generacji stało się posiadaczami roślin.

Jednocześnie kanadyjski prelegent wykazał, że z listy najlepszych centrów ogrodniczych w kilku rozwiniętych anglojęzycznych krajach na 3 kontynentach, tylko jeden podmiot daje wyraz temu, że prowadzi działania przyjazne środowisku i oferuje oraz promuje adekwatne do tej strategii produkty. Chodzi o sieć Dobbies z Wielkiej Brytanii, mającą na swojej stronie internetowej zakładkę sustainability, która odsyła np. do podłoży bez torfu, czy informuje klientów o możliwości oddania doniczek po zakupionych roślinach oraz radzi, jak oszczędzać wodę.

Tymczasem współcześni konsumenci oczekują, że zielona branża będzie naprawdę „zielona” i uważają, iż współodpowiedzialność za środowisko spoczywa na sprzedawcach roślin oraz innych produktów ogrodniczych. Zdaniem Bakera sytuacja na naszym rynku wygląda natomiast tak, że gdy uradowany klient posadzi rośliny w ogrodzie czy na balkonie, to pozostaje ze stertą plastikowych doniczek, tac, opakowań, które musi wyrzucić. „Przestańmy oferować ludziom piękne rośliny z dodatkiem śmieci” – apelował Todd Baker. Według niego tylko odnowiony, spójny wizerunek produktów ogrodniczych pozwoli na dalsze duże zainteresowanie nimi. Jednym z warunków powodzenia jest to, by punkty sprzedaży detalicznej były prowadzone zgodnie z regułami „zrównoważonego” rozwoju, które są już powszechnie znane i szybko wprowadzane w innych segmentach rynku.

 

Nowy model klienta

John Stanley oscylował wokół podobnej tematyki. Potwierdził fundamentalne zmiany na rynku, które są odpowiedzią na zmiany klimatyczne oraz pandemię. Opisał nowy typ klienta – aktywisty, który kieruje się zasadami etyki proekologicznej (w pierwszym rzędzie domaga się ograniczenia zużycia jednorazowego plastiku), a przy tym sprawnie posługuje się mediami społecznościowymi i za ich pośrednictwem wyraża swoją postawę, opiniuje produkty, czerpie informacje rynkowe.

Stanley zwrócił uwagę m.in. na etykiety towarzyszące roślinom – dotychczas duże, kolorowe, wykonane z tworzyw sztucznych, zawierające informacje na temat zastosowania i uprawy – zastępowane np. drewienkiem czy tekturką z kodem QR, który łatwo kieruje do świata online (wirtualnej bazy wiedzy).

Dla nowego typu klienta priorytetowe są następujące informacje dotyczące oferowanej rośliny: skąd pochodzi (czy nie jest obciążona wysokim śladem węglowym), kto i jak ją wyprodukował (czy w sposób przyjazny środowisku), jak jest opakowana. Konsument chce więc poznać drogę produktu i przemawia do niego tylko transparentność całego procesu.                

 

Młodzi „w natarciu”

Francuz Manuel Rucar, inżynier ogrodnictwa, ale obecnie przede wszystkim analityk trendów i doradca marketingowy, który reprezentuje firmę Chlorosphere, w swoim wykładzie podał, że w ciągu minionych dwóch lat statystyczny odbiorca produktów z sektora ogrodniczego „odmłodniał”. I tak, osoby w wieku poniżej 40 lat, głównie milenialsi, stanowią największą grupę konsumentów stanowiącą 46% wszystkich finalnych klientów, którzy kupują rośliny i inne towary związane z tym hobby (dla porównania: 40-60-latkowie stanowią 40%, a osoby po sześćdziesiątce – 14%). Zdaniem obserwatorów, nigdy wcześniej zainteresowanie młodych ludzi, nawet nastolatków, roślinami i ich uprawą nie było tak duże jak w obecnych, pandemicznych czasach. Milenialsów określa się jako grupę: wyedukowaną, dbającą o środowisko, postępową. Na ogół są też oni skłonniejsi do wydawania pieniędzy (na rośliny) niż starsi klienci.  

Według innych danych przedstawionych przez Rucara „pocovidowi” konsumenci deklarowali, że najważniejsza aktywność, która teraz jest ich celem, to spędzanie czasu w otoczeniu natury. Zapowiada się przy tym „exodus z miast do wsi” (przynajmniej w bogatych krajach) – prelegent podał, że w 2021 roku 56% mieszkańców miast wyrażało chęć zmiany miejsca do życia.


Zdaniem wykładowcy rosnące zainteresowanie ogrodnictwem to nie tylko chwilowa moda spowodowana pandemią, lecz tendencja trwała – zjawisko demograficzne i kulturowe, wywołane świadomością ludzi, która dotyczy m.in. konieczności przeciwdziałania globalnemu ociepleniu. Rośliny znalazły się w centrum uwagi, co bardzo dobrze rokuje na przyszłość.

Rucar jako jeden z megatrendów ogrodniczych również wymienił rosnącą świadomość ekologiczną, która przejawia się choćby w wyborze roślin (m.in. atrakcyjnych dla pszczół i innych owadów, „zwykłych” i kojarzących się z naturą czy użytkowych) oraz materiałów przyjaznych środowisku, akcesoriów pobudzających życie biologiczne w otoczeniu człowieka.

Tekst i zdjęcia: Alicja Cecot

Pełna treść w e-wydaniu!

CZYTAJ DALEJ